logo
  • BLOG
    • facebook
  • Blogtest
  • Graczem Jestem
  • Grałem, gram i grać będę
  • test

Tag

Toread
Data:24 kwi 2014
Komentarzy:0
Tag:branża, Cubituss, czas, Jakub Kowalski, opinie, Piotr Gnyp, średniaki, strata czasu, Tomasz Kutera, Toread, zagraceni

Czym jest „średniak”?

F

orma wpi­sów, którą sam sobie narzu­ci­łem cza­sami mnie ogra­ni­cza. I cza­sem poja­wiają się kon­tro­wer­sje. Ostat­nio pyta­łem, czy gry nie są stratą czasu.

Zwy­czaj­nie na świe­cie nie jeste­śmy w sta­nie ograć wszystkiego

Zgo­dzi­łem się wtedy mię­dzy innymi z tezą Pio­tra Gnypa, że nie — jeśli nie gramy w śred­niaki. Nie zro­bi­łem tego ponie­waż tak bar­dzo cią­gnie mnie do innych spo­so­bów spę­dza­nia wol­nych chwil. Lubię gry, jest to moje hobby i spę­dzam przy nim masę czasu. Przy­kla­sną­łem Pio­trowi, gdyż na rynku poja­wia się tyle róż­nych pro­duk­cji, że po pro­stu trzeba oddzie­lać ziarno od plew. Zwy­czaj­nie na świe­cie nie jeste­śmy w sta­nie ograć wszystkiego.

Link do tek­stu wkle­iłem w paru miej­scach i z zain­te­re­so­wa­niem śledzi­łem dys­ku­sje, które się tam roz­wi­jały. I wła­ści­wie wszę­dzie, gdzie ktoś to prze­czy­tał, poja­wiała się jedna wąt­pli­wość. Naj­ła­twiej chyba będzie, gdy zacy­tuję Alek­san­dra Hoło­wańca z grupy face­bo­oko­wej Gry Kom­pu­te­rowe — Shard Goldenline!:

„Mówimy o jakichś śred­nia­kach ale jakich? Według branży czy cał­ko­wi­cie subiek­tyw­nie? Bo wtedy to (…) docho­dzisz do muru, w któ­rym ja uwiel­biam grind, ale nie lubię LoL-a a Ty masz na odwrót (…)” (doda­łem inter­punk­cję, usu­ną­łem lite­rówki — dop. red.)

No wła­śnie: czym jest wła­ści­wie ten śred­niak? W życiu nie zgo­dzę się z tym, kto powie, że śred­niak to gra, która w ser­wi­sach dostaje oceny w prze­dziale 3–7 na dzie­się­cio­stop­nio­wej skali. Z pro­stej przy­czyny — repre­zen­tują one bowiem subiek­tywne podej­ście dzien­ni­ka­rzy do danego tytułu.

Nikt roz­sądny nie wymaga od recen­zenta obiektywności

I to nie jest nic złego. Nikt roz­sądny nie wymaga od recen­zenta obiek­tyw­no­ści — bo tę zacho­wać może co naj­wy­żej maszyna. Gdy ktoś pisze o grach kom­pu­te­ro­wych, musi wychwy­cić wiele rze­czy ulot­nych, które trudno ująć w sztyw­nych ramach. Mówię tu cho­ciażby o gry­wal­no­ści czy o ilo­ści odnie­sień do kul­tury maso­wej. Dla­tego od autora tek­stów o grach ocze­kuję przede wszyst­kim uczci­wo­ści i niczego więcej.

Bo dzięki temu wiem na ile mogę zaufać mate­ria­łowi stwo­rzo­nemu przez tego kon­kret­nego dzien­ni­ka­rza. I tak zna­jąc gust Jakuba „Cubi­tussa” Kowal­skiego, autora Zagra­co­nych, wiem że muszę z gigan­tyczną rezerwą pod­cho­dzić do jego hur­ra­op­ty­mi­stycz­nych tek­stów, bo nasze pre­fe­ren­cje w tej mate­rii są tak odmienne jak defi­ni­cje pięk­nej kobiety w Pol­sce i w Niem­czech. Ale już na przy­kład recen­zje Toma­sza Kutery z Poly­ga­mii są dla mnie bar­dziej miarodajne.

I wła­śnie to jest słowo-klucz w tej całej ukła­dance: „ja”. Spraw­dza się tutaj powie­dzonko, że opi­nie są jak pewne czte­ro­li­te­rowe czę­ści ciała — każdy ma swoją. Śred­niak to taki pro­dukt, o któ­rym ja tak będę twier­dził a nie cały tabun ludzi dookoła. Bo hobby ma nam przede wszyst­kim spra­wiać przy­jem­ność i jeśli ktoś świet­nie się bawi przy kolej­nej odsło­nie Call of Duty czy z zapa­łem tnie w World of War­craft, to dobrze!

Na mojej półce znaleźć można zarówno gry, w które zagrywałem się godzinami, jak i te, na które mi szkoda czasu

Ja czę­ści gier nie tykam nie dla­tego, że one są złe, a tylko dla­tego, że mi nie odpo­wia­dają. Do Red Dead Redemp­tion robi­łem trzy podej­ścia, tak samo zresztą jak do The Last of Us i… nic. Cał­ko­wi­cie mnie odrzu­cało, pod­czas gry oba tytuły są uzna­wane nie­mal za obja­wie­nie przez branżę, za to świet­nie bawi­łem się przy takim L.A. Noire czy Testa­men­cie Sher­locka Hol­mesa — czyli przy grach uzna­wa­nych wła­śnie za średniaki.

Teraz jest mi łatwiej niż 15 lat temu oce­nić, w co powi­nie­nem zagrać

Teraz jest mi łatwiej niż 15 lat temu oce­nić, w co powi­nie­nem zagrać a w co nie, bo przez moje ręce prze­to­czyła się cała masa tytu­łów. Jest to kwe­stia doświad­cze­nia i spre­cy­zo­wa­nych poglą­dów na to, czego się ocze­kuje od gier. I tego życzę Wam wszyst­kim, żeby­ście też mogli sobie z taką łatwo­ścią dobie­rać to, co insta­lu­je­cie na kom­pu­te­rach. A może już tak jest? Pocią­gnijmy ten temat w komentarzach.

Data:20 kwi 2014
Komentarzy:4
Tag:Battlefield, czas, idioci, League of Legends, odpowiedź, Piotr Gnyp, Toread

Szkoda czasu na gry?

C

o jakiś czas docho­dzą do mnie myśli, że to hobby to jed­nak mar­no­wa­nie cen­nych minut. I jak się oka­zuje, nie jestem jedy­nym gra­czem, który tak myśli.

Od pew­nego wieku nie przy­stoi nam ślęcze­nie przez kolo­ro­wymi pikselami

Prze­pusz­cza­nie czasu przez palce w grach można potrak­to­wać stan­dar­dowo — bio­rąc pod uwagę zda­nie pierw­szego lep­szego laika, porów­nu­ją­cego nasze hobby do zabawy dla dzieci i mówią­cego, że od pew­nego wieku nie przy­stoi nam ślęcze­nie przez kolo­ro­wymi pik­se­lami wyświe­tla­nymi przez moni­tor. Jest to naj­prost­sze podej­ście do sprawy a jed­no­cze­śnie spo­ty­ka­jące się z naj­więk­szym opo­rem „raso­wych gra­czy”. Bo prze­cież nikt nam nie będzie mówił jak spę­dzać wolne chwile, nikt nie będzie zabra­niał roz­rywki spra­wia­ją­cej przy­jem­ność, a poza tym tacy „zaka­zy­wa­cze” to naj­czę­ściej zra­mo­lałe sta­ruszki, które nie potra­fią się bawić. Oka­zuje się, że niekoniecznie.

Nie można nazwać sta­rusz­kiem Pio­tra Gnypa, który kie­dyś zało­żył Poly­ga­mię. Nie­dawno na swoim blogu popeł­nił wpis „Szkoda czasu”:

„Na swoją wyprawę do Azji poświę­ci­łem (…) tro­chę ponad 3 tygo­dnie. Zwie­dzi­łem 3 kraje, gła­ska­łem tygrysy, nauczy­łem się jeź­dzić na moto­rze. To wszystko zajęło mi jakieś 504 godziny. (…) W tym samym okre­sie był­bym w sta­nie przejść na swoim PS3: Bor­der­lands 2, Fal­lout: New Vegas, Sky­rima, Dra­gon Age, Motor­Storma i gdy­bym był hard­co­ro­wym maso­chi­stą to któ­reś Dark Souls.(…)
Po pro­stu chcę poka­zać ile czasu zaj­muje nam to hobby i co można z nim innego zrobić.”

Żeby nie było, że Piotr pró­buje nas wszyst­kich prze­ko­nać do gła­ska­nia tygry­sów a z jego tek­stu wypływa prze­sła­nie, że gry to zło. Tak nie jest, autor bowiem pod­su­mo­wuje całość stwier­dze­niem: „Szkoda czasu na śred­niaki”. Trudno się z tym zresztą nie zgo­dzić patrząc na to, jak prędko kolejne tytuły wypusz­czane są na rynek a kolejne paczki Hum­ble Bun­dle‚a poja­wiają się śred­nio raz na tydzień. Nawet więc osoba nie mająca zasob­nego port­fela jest w sta­nie prze­bie­rać w ofertach.

Szkoda czasu na średniaki

Przede wszyst­kim więc powin­ni­śmy doko­ny­wać świa­do­mych wybo­rów i nie pró­bo­wać ogry­wać każ­dego syfu, który tylko zain­sta­lu­jemy. Powiem nawet wię­cej: znajdźki w grach uwa­żam za skrajny prze­jaw mar­no­traw­stwa zaso­bów. one tylko sztucz­nie prze­dłu­żają roz­grywkę, nie wno­sząc do niej abso­lut­nie nic. W ani jed­nej grze jesz­cze nie poku­si­łem się o wyzbie­ra­nie wszyst­kiego, co jest. Tu wła­śnie leży moja nie­chęć do MMORP­Gów, czyli tytu­łów, które wła­ści­wie nie mają końca.

Czas

Wiem jed­nak, że i powyż­sza defi­ni­cja „mar­no­wa­nia czasu” okaże się dla nie­któ­rych zbyt restryk­cyjna. Jestem jed­nak w sta­nie zapro­po­no­wać taką, z którą zgo­dzi się chyba każdy. Każdy, kto grał kie­dyś w tytuł wie­lo­oso­bowy, wie jak iry­tu­jące jest, gdy gracz po dru­giej stro­nie łącza zaczyna świa­do­mie psuć roz­grywkę. Nie mówię tutaj o oszu­stach czy o total­nych sie­ro­tach, które nie ogar­nia­jąc danej gry, cho­ciaż oczy­wi­ście to też zaha­cza o nasz temat. Mam na myśli tych, któ­rzy cią­gle stoją w bazie i roz­wa­lają nasze samo­chody (seria Bat­tle­field), łączą­cych się do gier a potem wycho­dzą­cych, bo nagle kom­pu­ter im nie wyra­bia a wcze­śniej było wszystko dobrze (League of Legends) czy budu­ją­cych w bazie same jed­nostki do zbie­ra­nia surow­ców (jaki­kol­wiek RTS).

Przez jakie­goś idiotę mam pół godziny w plecy

Zawsze tra­fimy na trolli. I jeśli mam być szczery, to wła­śnie wtedy tra­fia mnie naj­więk­sza kur­wica. Bo cza­sami po pro­stu nie można zmie­nić ser­wera i trzeba zacze­kać do końca meczu a przez jakie­goś idiotę mam pół godziny w plecy — pół godziny, które mógł­bym prze­zna­czyć na cokol­wiek innego: prze­czy­ta­nie książki, zmy­wa­nie naczyń czy nawet gła­ska­nie tygrysa.

Szukajka


Najnowsze wpisy

  • Gimby som gupie!
  • Dlaczego wracam do Call of Duty? Czyli: tasiemce
  • Rzuciliście kiedyś kontrolerem?
  • Czym jest „średniak”?
  • Szkoda czasu na gry?

Skontaktuj się ze mną:

Archiwa

Kategorie

  • Blog
  • codzienność
  • film
  • indie
  • konsole
  • mobile
  • przemyślenia
  • recenzja
  • wrażenia

Meta

  • Zaloguj się
  • Kanał RSS z wpisami
  • Kanał RSS z komentarzami
  • WordPress.org